Dla Wisły Kraków zaczęły się schody. W tym roku „Biała Gwiazda” szła od meczu do meczu praktycznie bez kontuzji czy kartkowych absencji. To już jednak się skończyło, bo w meczu z

Z Historia Wisły Skocz do: nawigacji, wyszukiwanie Biała Gwiazda na czerwonym tle Biała Gwiazda – symbol, który z Wisłą kojarzy się już od ponad stu lat, jest dla fanów Wisły tym, czym dla Krakowa smok wawelski. Jest zatem ikoną klubu, jego synonimem, nieomal świętością. Biała Gwiazda przez lata utożsamiana była z patriotyzmem, pięknymi zwycięstwami, momentami wzruszeń i wielkich emocji, ale była także świadkiem upadków i przykrych porażek. Był także okres, gdy klubowi próbowano narzucić nową tożsamość i wymazać Gwiazdę z krakowskiego pejzażu sportowego. Mimo różnych kolei wiślackich losów, "Biała Gwiazda" nieprzerwanie jednak towarzyszy sportowcom, działaczom, a także kibicom nie tylko w Polsce, ale też na świecie. Spis treści 1 Historia gwiazdy 2 Biała Gwiazda dziś 3 Biała Gwiazda na innych flagach i herbach 4 Zobacz też 5 Źródła Historia gwiazdy Drużyna Wisły w maju 1910 r. Na koszulkach dwie niebieskie gwiazdy. Wrzesień 1910 roku - najstarsze znane zdjęcie Wisły z Białą Gwiazdą. Ośmioramienna gwiazda w maju 1911 r. Juniorzy Wisły - gwiazdy sześcioramienne (jeden z piłkarzy ubrany jest jednak w starą koszulę z dwiema niebieskimi gwiazdami). Przed 1913 r. 1966 rok. Czerwona Gwiazda? Tylko na bluzie bramkarza. 1919 r. Biała Gwiazda w czerwonym polu Są zawodnicy, którzy mają "Białą Gwiazdę" w sercu! Na zdj. Mauro Cantoro Są też zawodnicy, którzy związek z "Białą Gwiazdą" eksponują w inny sposób! Na zdj. Nikola Mijailović Wbrew częstemu mniemaniu, Biała Gwiazda nie towarzyszy Wiśle od początku istnienia klubu. Pierwszy emblemat umieszczony na koszulkach nawiązywał do rzeki i miał formę czarnej piłki przeciętej błękitną wstęgą. Gwiazda pojawiła się na koszulkach przypadkowo. W jednym z wywiadów wyjaśnił to prof. Jan Weyssenhoff: "Ja byłem wówczas w "Jenkerze". Napisałem do Steigla (wytwórnia artykułów sportowych) w Berlinie, aby nam przysłał jakieś garnitury [stroje sportowe - przyp. red.]. Nadeszły koszulki czerwone z gwiazdą niebieską [były dwie, błękitne gwiazdy - przyp. red.]. W czasie fuzji stanęło na tem, że Wisła dała nazwę nowemu klubowi, a my daliśmy barwy koszulek. Tak więc powstały dzisiejsze barwy. Gwiazdę niebieską zmieniono w latach późniejszych na białą". Owa fuzja, o której wspomina były wybitny zawodnik Wisły, miała miejsce na jesieni 1907 roku. Koszulki zostały zamówione zatem co najmniej kilka tygodni wcześniej, ale nie jest możliwe ustalenie dokładnej daty. Reasumując, Gwiazdy były początkowo dwie (po lewej i prawej stronie piersi), niebieskie, pięcioramienne i znajdowały się na koszulkach drużyny Jenkera. W wyniku fuzji niebieska gwiazda towarzyszy Wiśle od jesieni 1907 roku i taka właśnie niebieska gwiazda widnieje na pierwszych odznakach klubowych. Późniejsza zmiana na jedną Białą Gwiazdę była bardzo istotnym wydarzeniem, ale z braku materiałów źródłowych słabo do tej pory opisanym. Warto poprzez dokładne pokazanie kontekstu tej decyzji przypomnieć pierwotne znaczenie Białej Gwiazdy. Otóż analiza zdjęć z pierwszych lat istnienia Wisły pozwala stwierdzić, że dwie niebieskie gwiazdy zostały zastąpione jedną białą w drugiej połowie 1910 roku. Najstarsze znane zdjęcie zawodników z Białą Gwiazdą na piersi pochodzi z września 1910 roku. Pod koniec tego roku Wisła rozpoczęła starania o autonomizację polskiego ruchu sportowego i uniezależnienie polskich klubów od zaborcy austriackiego. W tym celu Wisła wystąpiła z Österreichischer Fußball-Verband, gdyż Austriacy nie wywiązywali się z obietnicy przekształcenia ÖFV w Związek Krajowych Organizacji Sportowych (obietnica taka padła w 1910 roku, gdy Wisła wstępowała do ÖFV). Wisła podała pomysł utworzenia Związku Footballistów Polskich i namawiała wszystkie polskie kluby do przyłączenia się do tej inicjatywy. Miało to ważny patriotycznie i politycznie charakter – docelowo ZFP miał sięgać poza granice zaborów i jednoczyć wszystkie polskie drużyny. W tym kontekście Biała Gwiazda staje się niezwykle wymownym symbolem – wraz z jej wprowadzeniem stroje Wisły przybrały patriotyczny, biało-czerwony wygląd, co podkreślało niepodległościowe nastawienie klubu. Co więcej, początkowo Biała Gwiazda miała różne kształty - jedna z form była ośmioramienna. Ośmioramienna gwiazda to symbol Jutrzenki (Eos, Aurory), czyli starożytnej bogini zorzy porannej – oznacza on zapowiedź dnia, przebudzenia, zmartwychwstania, odrodzenia (porównaj A. Popławska, E. Białek, D. Lech - Słownik symboli). Jutrzenka pełniła szczególną rolę w polskim romantyzmie – wystarczy tylko przypomnieć "Odę do młodości" Adama Mickiewicza: „ W krajach ludzkości jeszcze noc głucha,Żywioły chęci jeszcze są w wojnie…Oto miłość ogniem zionie,Wyjdzie z zamętu świat ducha!Młodość go pocznie na swojem łonie,A przyjaźń w wieczne skojarzy nieczułe lody,I przesądy, światło ćmiące…Witaj jutrzenko swobody,Zbawienia za tobą słońce! ” Zasadna staje się wiec interpretacja, iż stroje Wisły miały zapowiadać rychłe odrodzenie Polski. Biała Gwiazda wpisuje się w podstawę ideową Wisły: "Czuć się w klubie swoim jak w domu ojczystym, oddychać pełną piersią, podkreślać na każdym kroku swój czysto-narodowy, a w czasach zaborczych także niepodległościowy charakter" (cytat za 30-lecie Towarzystwa Sportowego Wisła, Kraków 1936, s. 8). Warto pamiętać o tej genezie symbolu Wisły, szczególnie że niektórzy głoszą, iż był to "czysto fantazyjny pomysł plastyczny". Warto przy okazji zauważyć, że kilka razy zdarzało się, że Białą Gwiazdę mylnie interpretowano. Tak było np. 16 listopada 1924 roku, gdy mecz z trybun wiślackiego stadionu, oglądał Marszałek Piłsudski. Wychodząc ze stadionu Marszałek spostrzegł chorągwie z gwiazdą, po czym zapytał: "Cóż to za bolszewickie flagi?". Sytuację załagodzono wyjaśnieniem, iż są to barwy klubowe jeszcze z przed wojny. Podobna sytuacja miała miejsce 22 lata później (w 1946 roku). Wisła grała z Reprezentacją Armii Remu (2:2). Mecz był bardzo ostry, by nie powiedzieć, że brutalny. Dopiero po jego zakończeniu, zawodnicy Armii, przyznali, że grali brutalnie, bowiem myśleli, że mają za przeciwnika bolszewików. Po 1910 wygląd gwiazdy ewoluował. Stroje z ośmioramienną gwiazdą zostały prawdopodobnie zamówione zagranicą (K. Mrówka, Najjaśniejsza z gwiazd, Gazeta Wyborcza, 17 wrześnie 1998). Możliwe, iż później stroje wykonywali sami zawodnicy, gdyż pojawiają się różnorodne (pięcio-, sześcioramienne) gwiazdy, często przemieszane ze sobą w ten sposób, że w jednym meczu zawodnicy mieli na koszulkach odmienne typy. Nie można też wykluczyć, że zamówiono od razu trzy różne komplety strojów. Najprawdopodobniej jednak ze względów finansowych korzystano po prostu jednocześnie ze starych kompletów strojów i nowych. Trudno określić jednoznacznie kiedy liczba ramion ostatecznie ustabilizowała się na liczbie pięciu. Na znanych nam zdjęciach drużyn Wisły z 1914 roku widzimy tylko koszule z pięcioramienną gwiazdą. Po reaktywacji Wisły w 1918 roku stało to się już normą. Na pewno Biała Gwiazda była już wtedy silnie utożsamiana z Wisłą. Świadczy o tym fakt, że reaktywacja Wisły po I Wojnie Światowej nie obyła się bez przywrócenia przedwojennych strojów. Co jednak ciekawe, w relacjach prasowych z tego okresu nie spotyka się powszechnego dziś określenia „Biała Gwiazda” jako przydomku Wisły – w tym znaczeniu używało się najczęściej sformułowania „Czerwoni”. Po 1918 roku Gwiazda jest już zawsze pięcioramienna. Art. 1 § 5 Statutu Wisły z 1936 roku definiuje to w pięknie prosty sposób: "Godłem Towarzystwa jest biała pięcioramienna gwiazda na czerwonym polu." Dokładnie tak wyglądają też koszulki zawodników w pierwszym komplecie strojów. Odstępstwa od tej klasycznej zasady – których na przestrzeni kolejnych dziesięcioleci było kilka - wzbudzają uzasadnione kontrowersje, a gdy decyzja taka narzucana jest z zewnątrz traktowane to jest jak zamach na tożsamość klubu. Przede wszystkim włączenie Wisły do pionu gwardyjskiego związane było z zastąpieniem czerwonych koszulek z Białą Gwiazdą białymi trykotami z herbem gwardyjskim pośrodku. Na szczęście wraz z odwilżą polityczną Biała Gwiazda – tak jak nazwa „Wisła” – przywrócona została już w 1955 roku. Również drugi z dwudziestowiecznych totalitaryzmów próbował doprowadzić do wymazania Białej Gwiazdy z koszulek. Jedną z pierwszych decyzji niemieckich okupantów było zlikwidowanie wszystkich polskich klubów i organizacji sportowych. Wraz z tym nakazem noszenie jakichkolwiek emblematów klubowych mogło grozić bardzo poważnymi konsekwencjami. Towarzystwo Sportowe zostało też zmuszone do zdania sprzętu sportowego – w tym także 63 koszulek. Wiślacy w konspiracyjnych rozgrywkach często występują więc w zwykłych strojach, a nawet – jak 5 maja 1940 roku w derbach przeciwko Cracovii – w samych spodenkach. Jednakże – jak świadczą zachowane zdjęcia - Wiślacy nie raz podejmowali ryzyko i przywdziewali przedwojenne koszulki, część z nich została bowiem uratowana przed hitlerowską konfiskatą przez szatnego Wisły, Andrzeja Boligłowę. W tych trudnych czasach Biała Gwiazda ponownie nabrała niezwykle silnej wymowy. Jak już wspomniano sam klub kilkakrotnie modyfikował wygląd Gwiazdy na koszulkach. Problematyczne było na przykład umieszczenie Gwiazdy na koszulkach koloru innego niż czerwony, szczególnie na białych. Krytycznie należy w takim przypadku ocenić „odwrócenie barw”: czerwona gwiazda na białym trykocie. Taki zestaw spotykamy na przykład w 1966 roku. Można to uznać za złamanie tradycji, chociaż rozwiązanie takie zastosowano nawet w 1919 roku (jedynie w stosunku do białej bluzy bramkarskiej, piłkarze z pola mieli tradycyjne stroje, porównaj zdjęcia obok). Zdecydowanie lepszym wyjściem z takiej sytuacji było umieszczenie Białej Gwiazdy w czerwonym polu. Takie stroje często widywało się w latach siedemdziesiątych. Od lat dziewięćdziesiątych popularne zaś stało się umieszczanie na koszulkach herbu klubu. Oczywiście w nim też znajduje się Biała Gwiazda, ale nawet taka zmiana spotkała się z negatywnym przyjęciem wielu kibiców. Również koszulki wprowadzone w sezonie 2008/2009 wzbudziły kontrowersje – po raz pierwszy w historii Biała Gwiazda umieszczona została nie na lewej piersi (to miejsce zajmował herb Spółki Akcyjnej), a na lewym barku. Biała Gwiazda dziś Niezależnie jednak od zmian koszulek które już nastąpiły i które jeszcze nastąpią, trzeba pamiętać, że Biała Gwiazda to nie tylko stroje sportowe. Obecnie Biała Gwiazda stała się symbolem niemal tak mocnym jak klubowy herb. Znak pięcioramiennej, foremnej gwiazdy w białym kolorze, wykorzystywany jest niemal wszędzie tam, gdzie tylko pojawia się Wisła. Plakaty, strony internetowe, bilety, szaliki, vlepki, książki, proporce są tylko niektórymi z przeróżnych inicjatyw związanych z Towarzystwem Sportowym Wisła, na których pojawia się gwiazda. Największa Biała Gwiazda znajduje się na trybunie C stadionu imienia Henryka Reymana - ułożona jest z krzesełek. Możliwe jednak, że najważniejsza jest obecność Białej Gwiazdy nie na różnego typu wyobrażeniach, ale w świadomości ludzi – w sercach i umysłach całej rzeszy kibiców, sympatyków i członków klubu, dla których Biała Gwiazda to także sposób życia, silny, zahartowany w wielu przeciwnościach losu charakter, szlachetność i niezłomność. Biała Gwiazda na innych flagach i herbach Biała Gwiazda jest stosunkowo popularnym symbolem i pojawia się na wielu flagach, herbach czy emblematach niezwiązanych z Wisłą Kraków. Została ona umieszczona na oficjalnych flagach 24 współczesnych państw, widnieje na licznych flagach prowincji i regionów, pojawia się nawet jako logo różnych firm lub produktów. Taka popularność symbolu białej gwiazdy może wskazywać na jego uniwersalny wymiar i wywoływanie przez niego pozytywnych skojarzeń. Zobacz też Vlepki Wiślacki śpiewnik Szale Flagi Graffiti Wisły Stroje sportowe Herb Bilety Źródła "30-lecie Towarzystwa Sportowego Wisła w Krakowie" Notatki własne Kolejne spotkanie piłkarzy „Białej Gwiazdy” z kibicami - Gazeta Krakowska. Wisła Kraków cyklicznie organizuje spotkania swoich piłkarzy z kibicami. W czwartek mieliśmy kolejną tego typu imprezę. Tym razem w sklepie na stadionie przy ul. Reymonta z fanami spotkało się dwóch Polaków - Kacper Duda oraz Igor Łasicki.
Wtorek, 13 października 2015 r. Długo oczekiwany mecz Wisła Kraków - Gwiazdy Wisły już za nami - cudownie było znów zobaczyć na murawie wielu wspaniałych zawodników, którzy występowali przed laty w naszej ukochanej drużynie. Na wysokości zadania stanęli kibice, zwłaszcza, jeśli chodzi o zbiórkę pieniędzy, jeśli chodzi o frekwencję - trochę mniej. Można się było spodziewać większej liczby widzów, ale i tak nie było źle. Wszystko byłoby w porządku, niestety, do tego wspaniałego miodu muszę wrzucić łyżkę dziegciu. Przy czym chciałbym od razu zaznaczyć, że nie jest moją intencją „plucie we własne gniazdo”, a wręcz przeciwnie, troska o to, aby w tym „gnieździe” organizacja pod każdym względem była na odpowiednim poziomie… Kibicem Wisły jestem od lat wielu, prawie trzydziestu, miłością do Białej Gwiazdy zaraził mnie, podobnie jak i trzech moich braci i siostrę, nasz Tata, który kibicuje Najjaśniejszej z Gwiazd od 1966 roku. Miłość nasza do Wisły jest ślepa i bezgraniczna, jesteśmy i byliśmy z nią na dobre i na złe, zarówno wtedy, gdy grała w drugiej lidze, jak i wtedy, gdy seryjnie zdobywała mistrzostwo i walczyła o awans do Ligi Mistrzów – mówiąc krótko, „Wisła Kraków to nasza historia”. Miłość ta spowodowała, że nie wahałem się nad wspomożeniem Wisły w trudnym obecnie czasie, poprzez wykupienie kilku nagród, wśród nich „Udziału w rozgrzewce”. Nie ukrywam, iż frapująca i ekscytująca była myśl o wyjściu na murawę stadionu przy Reymonta 22 i bezpośrednim spotkaniu z idolami sprzed kilku czy kilkunastu lat, jak również z piłkarzami obecnie reprezentującymi barwy Wisły. Niestety, rzeczywistość trochę rozminęła się z oczekiwaniami… W opisie nagrody „Udział w rozgrzewce” można było przeczytać „udział w rozgrzewce z uczestnikami meczu Gwiazdy dla Białej Gwiazdy”. Niestety, w rzeczywistości było to, co najwyżej „przebywanie na murawie z uczestnikami meczu Gwiazdy dla Białej Gwiazdy”. Ale po kolei… Po przybyciu na miejsce zbiórki, sprawdzeniu obecności itp., uczestnicy rozgrzewki, czyli 12 osób, zostali zaprowadzeni do szatni – niestety, nie było to ani szatnia Pierwszej Drużyny, ani Drużyny Gwiazd, a jedynie pokój, który zajmuje podczas meczów ligowych delegat z ramienia PZPN – czyli mała klitka…Co stało na przeszkodzie, aby podzielić nas po 6 osób i pozwolić przebrać się gdzieś z boku, ale w szatniach występujących w sobotę drużyn, co już samo w sobie byłoby olbrzymią frajdą? Po przebraniu się zostaliśmy zaprowadzeni przez wolontariuszy pod wyjście z tunelu, gdzie po chwili podeszła drużyna Gwiazd Wisły. Niestety, nikt z tej ekipy nie podszedł do nas, nie zapytał, kim jesteśmy, co tam robimy itp. Czy dużym problemem byłoby, gdyby przykładowo jeden z piłkarzy drużyny Gwiazd podszedł do pokoju, w którym się przebieraliśmy, wyszedł z nami do tunelu i poinformował kolegów, że jesteśmy osobami, które wykupiły udział w rozgrzewce i z nimi będziemy się rozgrzewać? Wydaje mi się, że nie wymagało to nawet minimalnego wysiłku. Z tunelu wyszliśmy razem z zawodnikami Drużyny Gwiazd (wrażenie FANTASTYCZNE, gdy wychodzi się z tunelu na murawę coś chwyta za gardło i mocno trzyma, tego nie zapomnę do końca życia!), ustawiliśmy się na kole środkowym, nastąpiło przywitanie z kibicami i … tyle widzieliśmy piłkarzy drużyny Gwiazd – udali się oni na połowę boiska, gdzie znajduje się sektor C i zajęli się sobą, a my zostaliśmy na środku boiska, zupełnie tak, jakbyśmy znaleźli się tam przez pomyłkę, zgubili drogę na trybuny albo na Błonia… NIKT z dawnych Gwiazd do nas nie podszedł, nie zaproponował, żebyśmy pokopali z nimi piłkę, zagrali w „dziadka”, nie dostaliśmy do dyspozycji żadnej piłki itp., itd. Tuż obok nas zaczęli do siebie podawać piłkę Kamil Kosowski z Maciejem Żurawskim, popatrzyli na ludzi w zielonych znacznikach, po czym nadal kopali piłkę między sobą, nie proponując dołączenia do nich żadnemu z uczestników rozgrzewki… Dopiero po chwili kilku zawodników, których można policzyć na palcach jednej ręki (Marcelo, Marcin Baszczyński, Cléber) zainteresowało się nami i podeszło do nas z piłkami. Zwłaszcza Marcelo i Baszczu udowodnili, że są prawdziwymi Wiślakami – można było z nimi porozmawiać, pokopać piłkę, nie mieli z tym żadnego problemu, Baszczu zaopiekował się przez dłuższą chwilę najmłodszym, kilkuletnim uczestnikiem „rozgrzewki”. Po chwili zawodnicy, którzy rozpoczynali mecz w Drużynie Gwiazd udali się na rozgrzewkę przygotowującą do meczu, wśród nich Marcelo i Baszczu, pozostali zawiązali dziadka, do którego wzięli tylko jednego z „zielonych”, ale chyba tylko dlatego, co sam później przyznał, że jest on znajomym Jacka Matyi… „Zielonych” znowu pozostawiono samym sobie… Po chwili wyszła na murawę Pierwsza Drużyna, przywitała się z kibicami i rozpoczęła rozgrzewkę, również nie zaprzątając sobie głowy osobami, które wykupiły udział w rozgrzewce. Nie pozostało nic innego, jak wziąć jedną z piłek i pokopać na wspaniałej, co trzeba przyznać, murawie, z innym „zielonym”… Tak wyglądała ta „rozgrzewka z piłkarzami”, później jeszcze udało się oddać 2-3 strzały na bramkę, w której stał Mariusz Pawełek i to by było na tyle… Reasumując - nie żałuję, że wykupiłem tę nagrodę, zrobiłbym to bez wahania raz jeszcze, natomiast przyznać muszę, że jestem mocno rozczarowany realizacją tej nagrody i podejściem do tematu zarówno dawnych Gwiazd Wisły, jak i obecnych jej piłkarzy. Zgoła odmiennie wyglądałoby to, gdyby od samego początku „opiekunem” naszej grupy został jeden z byłych lub obecnych piłkarzy Wisły, gdybyśmy przebierali się w szatniach obydwu zespołów, gdyby pozwolono nam uczestniczyć rzeczywiście w rozgrzewce, bo rozgrzewka to przygotowanie do meczu, czyli wykonywanie tych ćwiczeń i zadań, które przed meczem wyznacza zawodnikom trener przygotowania fizycznego, jak w przypadku Pierwszej Drużyny Andrzej Bahr. Nie trzeba było wielkiego wysiłku i wyobraźni, aby podzielić kibiców, którzy wykupili „udział w rozgrzewce” po 6 osób i przydzielić do obydwu drużyn, pozwolić im wykonywać to, co przy bezpośrednim przygotowaniu do meczy wykonują piłkarze – zwłaszcza, że nie miał to być traktowany bardzo poważnie mecz ligowy, a jedynie mecz-prezent dla kibiców (w taki właśnie sposób usprawiedliwiał obecnych piłkarzy w rozmowie z nami Jarosław Krzoska, twierdząc, że gdy wychodzą oni na rozgrzewkę są już „nakręceni” na mecz, ale jak napisałem wcześniej - to nie był mecz o stawkę!). Po zejściu do pokoju delegata uczestnicy „rozgrzewki” wymieniali się swoimi wrażeniami i spostrzeżenie było takie samo – organizacyjnie, jak wiele innych spraw w Wiśle Kraków, również i „Udział w rozgrzewce” był delikatnie mówiąc niedopracowany… Jak wspomniałem na wstępie, nie jest moim zamiarem sianie fermentu, małostkowe narzekanie – pragnę jedynie zwrócić uwagę na pewien rozdźwięk między oczekiwaniami a rzeczywistością, związany z nie najlepszą organizacją, jak również brakiem dobrej woli wśród tych, którzy w każdej chwili winni być Ambasadorami Białej Gwiazdy, a których wizerunek mocno traci w oczach swoich wiernych fanów... Mam nadzieję, że w przyszłości tego typu wydarzenie, jak mecz Wisła Kraków - Gwiazdy Wisły zostanie powtórzone, a mój list pozwoli na eliminowanie niedociągnięć organizacyjnych, które być może są dostrzegalne tylko z punktu widzenia kibica. Z wiślackim pozdrowieniem Marian82 /tekst nadesłany przez czytelnika naszej strony/ Marian82 Tagi:FelietonKibice Zobacz także: « Bramka wiślaka, wygrana młodzieżówki « Wisła Kraków to nasza historia - DZIĘKUJEMY! « Z Lechem w środę, z Legią w niedzielę « Na Peters przyjdzie Wiśle Can-Pack jeszcze poczekać Euroliga na start! Wisła Can-Pack inauguruje swój dwunasty euroligowy sezon! » 90 minut Alana Urygi w meczu kadry U-21 » Zmiana nadzoru finansowego nad Wisłą Kraków » Drugie zwycięstwo siatkarek Wisły » Dodaj komentarz: 32 Komentarze: ~~~Wiślak z pod Radomia Nagrody z Wisła to nasza Historia Słuchajcie mam pytanie, mianowicie kiedy wysyłane są nagrody (szalik)? orientuje się ktoś? Bo już trochę czasu minęło a tu cisza/ Z góry dzięki za odpowiedź EryK hmm Z tego co widzę na stronie fans4club to było tych uczestników 11, nagroda warta 230 zł... Może i powinno być to na wyższym poziomie gdyby cena wynosiła np. 2300zł? Szczerze to myślałem, że minimum z 1000 zł było to warte skoro tyle chciałeś otrzymać. Sam udział w konkursie karnych wart był 295 zł (oddanie 3 strzałów). Natomiast trochę się dziwie, że jest osobny artykuł na takie "żale". Przecież taki mecz organizowany był po raz pierwszy a zatem doświadczenia nie mają, aby dopilnować każdy detal. Pomijając wszystko - cel był jeden - pomoc klubowi, dlatego każda z nagród to tylko "atrapa" pewnej formy pomocy. ~~~kibic z C co z oprawą za 10 000 zł? Miała być oprawa, i nie było? I gdzie jest kasa? link » ~~~bik do EryK Przez właśnie takie podejście ludzi do różnych spraw w tym kraju jest jak jest... Willem de Zwijger @EryK Eryku, ale kolega Marian nie umawiał się na "atrapę" rozgrzewki. ~~~Aggagagag a hehe.. macie swoje legendy :))) zurawski, franek, szymkowiak, reszta, kompletna zlewka. Jedynie Baszczynski (pojawil sie nawet na gniezdzie), Glowa, Brozek czy Sobolewski zostawali do konca na murawie i robili zdjecia, Sobolewski pytal kilka razy czy ma foto.. o reszcie zawodnikow sie nie wypowiadam nawet. I jeszcze Mijailovic i Pareiko na plus. ~~~Świstak z Kubusia Puchatka Wrażenie z trybun było podobne do tego opisanego w artykule Zwłaszcza, gdy sepleniący jak nigdy dotąd (WTF?) spiker pospieszał tych strzelających karne. Sprawiało to takie wrażenie "szybko, szybko i zjeżdżajcie". Nawet sierota gwizdka sobie załatwić zapomniała, tak jak i Smudy przedstawić. Słabo, naprawdę słabo. Wiem że to pierwszy raz ale mimo wszystko wypadałoby zaoszczędzić ludziom, zwłaszcza tym płacącym najwięcej (ja byłem tylko kupcem dwóch biletów, więc nie o sobie piszę) rozczarowania, bo następnym razem nikt takiej nagrody nie wykupi. GrzegorzS Uwagi na pewno są słusze, ale też trzeba brać pod uwagę, że moim zdaniem rozmiar sukcesu przerósł pomysłodawców, organizatorów i wykonawców. Nagrody schodziły tak szybko, że co rusz musiano wymyślać nowe, bo ich szybko zaczynało brakować. Te treningi, o których pisze autor wymyślano "ad hoc" by jakąś nowa atrakcję dostarczyć. Nagle pojawiło się tylu chętnych do wykonywania karnych, że musiano to robić na dwie, a nie na jedną bramkę. Rozumiem rozczarowanie uczestników penie wielu atrakcji. Ale też zapytam się czy aby oczekiwania nie były czasem zbyt duże. Wystarczy sprawa "bonów-kuponów-talonów" biletowych (w obcej mowie zwanych Voucher-ami) wielu oczekiwało, że wymiana będzie szybka i posta, a nie była. Bo od strony organizatorów tej udanej akcji nie wykorzystano możliwoci istniejącego systemu biletowgo. Ale tego się można było spodziewać bo musiano zgrać dwa odrębne byty dystrybucji wejściówek i to musiało trwać. Ale wielu kibiców nie zdawało sobie z tego sprawy i sporo czasu przed meczem spędzili w kolejce, ostrzeżenia pojawiły się za późno. Przy tak ogromnej akcji robionej na tę skale po raz pierwszy z małym nakładem sił zewnętrznych, które musiały by kosztować niedoróbki być musiały. Ale jak rozumiem ideę pomysłu to chodziło o to by zrobić zrzutę na klub. Ja tam się nie obrażę jak nagroda do mnie nie dotrze szybko, czy wogóle. Zdaję sobie sprawę, że obecnie wielkim wyzwaniem jest rozesłanie tego wszystkiego na tysiące adresów. Ja wykupiłem sobie nagrodę szybko i dość wartościową. Ale te pieniądze i tak bym dał bez tej nagrody. Napiszę tak szkoda by mi było mojej kasy, gdyby znaczna jej część musiała zostac wydana na organizację samej akcji, wysyłkę, kasę dla osób pracujących przy wysyłce, czy samej akcji. Cała kasa, a przynajmniej jej większość (ochrona pewnie nie pracowała za darmo, catering też nie, są koszty organizacyjne i musza być poniesione) powinna iść na potrzeby klubu a nagroda nawet wartościowa jest dla mnie sprawą drugo..., a nawet 15-rzędną. W ciągu trwającej imprezy widziałem niedąciągnięcia, które wytnikały z tego, że imprezea przerosła pomysłodawców, organizatorów, wykonawców, ale to nie powód do utyskiwań. Moim drodzy, a przede wszystk i ty Marianie rozumiem Twój "ab-smak", ale realnie by przeprowadzić taką operację jak ta, która się odbyła w sposób w pełni profesjonalny należało zatrudnić cała masę ludzi wydać dużo kasy, a to nie o to chodziło. Kasa ma być dla dla klubu a nie na organizację Juvenaliów. Z tego punktu widzenia to był sukces. Bo czasem tak bywa, że na imprezie coś nie wyjdzie coś nie wypali np. ktoś dostanie biegunki po spożyciu bigosiku, który innym nie zaszkodził. Tak tek bywa. Ideą była zbiórka pieniędzy i zabawa, a ta była udana. Popatrz drogi Marianie na kibica, który przypadkowo (chyba) zdobył tę szóstą bramkę. Powiedz tak z ręką na sercu czego oczekiwałeć jako uczestnik rozgrzewki z zespołem. Czy jesteś do tego profesjonalnie przygotowany, czy jesteś sportowcem w treningu. Jeśli tak to sam powinienieś zrozumieć, że zawodnicy musieli odpowiednio przygotować się do meczu, by nie odnieść kontuzji. Mieli zagrać profesjonalny mecz. I to zrobili, by to zrobić musieli po prostu sprowadzić takich jak Ty uczestników do niestety roli może nawet tyczek. Organizator po prostu powinien przemyśleć pewne sprawy, a tu sporo szło na żywioł, bo chciano tym kibicom coś dać i trochę nie przemyślano organizacji. Tu kłania się liczba osób, które pracują w klubie bo jest ich za mało by coś takiego jak ta ostatnia okcja ogarnąć a wynajmowanie organizatora zewnętrznego było bez sensu a i gwarancja że nie będzie wpadek ?. Było czasami jak to u nas na żywioł na jakoś to będzie, ale takie mamy na teraz możliwości. Wszyscy pracujący przy akcji zrobili ile mogli by dać nam kibicom poczucie, że było ofiarować kasę, że jesteśmy wspólnotą, nikt swoich obowiązków nie olał. Moim zdaniem po prostu skala akcji i osiągnięty sukces przerósł oczekiwania wszystkich. I to cieszy, a że było czasem po partyzancku. Cóż jak coś się robi po raz pierwszy na taką skalę to musza być wpadki niedociągnięcia, bo być muszą. Drogi Maranie proponuję spojrzeć na to co się działo także pozytywnie miałeś szansę być na murawie z gośćmi, których podziwiałeś z trybun czy telewizora. Logicznie się zastanów czy nie oczekiwałeś czegoś co nie mogło być w pełni zrealizowane. I w swoim imieniu proszę o wyrozumiałość dla organizatorów pomysłodawców, bo zrobili wielką rzecz naprawdę historyczną, która ich przerosła. I mam nadzieję, że zrobia ją jeszcze parę razy i to nawet w czasach, gdy kasa w Wisłe nie będzie już kiedyś problemem, a celem będzie integracja kibiców, ze środowiskiem. Bo tu naprawdę chodziło o wciele w życie ideii, że Wisła to MY, czyli wspólnota, a pieniadze są teraz bardzo ważne, ale mam nadzieję, że za np dwa sezony wyjdziemy na prostą i klub bęzie mógł zrobić znowu taką zbiórkę w czasie takiej imprezy i zatrudnić profesjonalnych wykonawców z zewnątrz. Pozdrawiam Marianie. JAZDA JAZDA JAZDA BIAŁA GWIAZDA ! marian82 Eryk Eryku - tak jak napisał Willem de Zwijger, to miała być rozgrzewka z uczestnikami meczu. Mogłoby to kosztować i z 5000 zł, ale czy zmieniłoby to chaosu organizacyjny i podejście Gwiazd Wisły? Napisałeś "tyle chciałeś otrzymać" - przeczytaj tekst raz jeszcze i wypisz, czy rzeczywiście oczekiwałem czegokolwiek, poza odrobiną dobrej woli ze strony byłych czy obecnych piłkarzy? Dziwne, że odbierasz to jako "żale", bo jest to tylko i wyłącznie troska o to, aby w naszej ukochanej Wiśle organizacja stała na najwyższym poziomie. "Cel był jeden", dlatego też napisałem "(...) nie żałuję, że wykupiłem tę nagrodę, zrobiłbym to bez wahania raz jeszcze". Pozdrawiam. ~~~dino Bardzo cenne uwagi oby tylko ktoś zechciał z tego wyciągnąć wnioski na przyszłość bo nie mam wątpliwości, że sama akcja była świetnym i godnym wielokrotnego powtarzania pomysłem. Bardzo dobrze, że pojawia się taka konstruktywna krytyka - w końcu największym "sponsorem" Wisły są jej kibice, a niektórym działaczom i piłkarzom przydałby się kurs komunikowania z otoczeniem ,a zwłaszcza kibicami... ~~~z do Marian82 Marian - jestem z tobą, uważam, że masz rację - klub albo nie przyłożył się albo brakło wyobraźni... Niestety, pamiętam jak kiedyś z okazji stulecia był konkurs na udział w meczu z legendami Wisły - konkurs smsowy. Wygrałem go, już miałem grać, ale tuż przed udziałem powiedziano mi, że nie zagramy, bo S. zdecydowali, że to oni wezmą udział, zamiast takich randomów, jak my (zaszantażowali klub), i na pocieszenie dostałem siatkę najtańszych gadżetów, które zalegały na magazynie. W tym proporzec z meczu z Mattersburgiem. kicur :) Cóż jak widać, w klubie jest nadal wiele do poprawy, chociażby zorganizowanie właśnie takiej rozgrzewki. Widziałem jak najmłodszy uczestnik tej rozgrzewki stał w znaczniku, który po prostu na nim wisiał. Hmm do poprawy na pewno strzelanie i bronienie karnych. Jedni mogli strzelać na stronę gdzie trybuny były zapełnione w jakimś stopniu a druga strona została zlekceważona i strzelała sobie na pusty sektor G. Mecz i tak zaczął się z 15 minutowym opóźnieniem więc jakby te 5 min jeszcze się opóźnił to ja bym się nie obraził a Pan Marian sądząc po nicku (82) został zrobiony w bambuko z tą rozgrzewką, natomiast jest też sporo racji, że liczył się cel. Co do legend to szacunek dla Baszcza za to wejście na gniazdo itp. Radek, Paweł klasa w żywe oczy jak mawia mój znajomy. Szkoda tej frekwencji bo ja liczyłem na 20 tyś. Inni na cały stadion, nie powiem zrobiło by to wielkie wrażenie, gdyby ten stadion był wypełniony no ale cóż to nie mecz z Legią co nie kibice sukcesu ? Ostanie zdanie skierowane do tych, którzy na stadion nie chodzą bo trener bo brak transferów itp. ~~~jhgjhgj Hmmm... Nie czepiałbym się piłkarzy tylko organizatorów bo to oni powinni wyznaczyć człowieka który by Was zaprowadził i powiedział zawodnikom co i jak, myślę że oni nawet nie wiedzieli o tym że ktoś z kibiców ma brać z nimi udział w rozgrzewce. Czy przebieranie się w szatni w 24 czy 30 chłopa to taka przyjemność ? Dyskusyjna sprawa, może gdyby to była drużyna żeńska... Nie ulega jednak wątpliwości że pokopanie piłki z byłymi/obecnymi gwiazdami to już frajda i osobiście jesli dałby za to 300 zł to też czułbym się rozczarowany. ~~~mesajasz pytanie ktoś wie może gdzie jest odbiór osobisty zakupionych szalików "Wisła Kraków To moja historia" ? woytek1974 Piąte koło u wozu? Szanuj Kibica, Wisełko, szanuj Kibica!! marian82 GrzegorzS Grzegorzu - w przeciwieństwie do Ciebie, nie uważam, aby to, co ja napisałem, wiązało się z zaangażowaniem jakichś wielkich środków finansowych, zatrudnianiem masy ludzi do organizacji itp., itd. Wystarczyło minimum dobrej woli i wyobraźni, aby poprosić któregoś z piłkarzy z drużyny Gwiazd o pomoc, o przedstawienie drużynom kibiców, którzy wykupili tę nagrodę itp., itd. - nie będę się powtarzał, bo opisałem to moim zdaniem wystarczająco w powyższym tekście. Rozgrzewka to rozgrzewka, rozumiem, że w trakcie jej trwania piłkarze muszą się przygotować do meczu, wykonują sporą ilość ćwiczeń, sprintów itp. - kibice uczestniczący w rozgrzewce wykonaliby ich tyle, na ile pozwoliłaby im kondycja fizyczna (ja regularnie gram w piłkę, więc nie miałbym z tym problemu), nie sądzę, aby przy tym przeszkadzali piłkarzom ... Generalnie chodzi o sam fakt nie bycia, jak to napisał w swoim komentarzu woytek1974, "piątym kołem u wozu", czy jak napisałeś ty "tyczką" (sorry, ale traktowanie kibiców przez klub jako "tyczki" - serio myślisz, że jest to ok?). Chdzi także o to, aby w przyszłości, dzięki wskazaniu obecnych niedociągnięć, można było wyciągać wnioski, jak polepszać organizację. Nie ma tu mowy o "obrażaniu się" na Wisłę, jest troska o nią. Pozdrawiam. bigi ktoś jeszcze zdziwiony? Dlaczego stadion nie jest w stanie się zapełnić nawet w połowie? Nie tylko o Wisłe chodzi, ale ogólnie w Polsce. Kibic w tym kraju to nadal intruz, niestety jak widać nawet dla własnego klubu, ech... GrzegorzS Marianie, ale ja Cie rozumiem i sam widziałem niedociągnęcia, ale impreza ze swym rozmiarem i rozmachem przerosła organizatora tu nie było złej woli, ale w obecnej formie orgnizacyjnej klub ledwie ogarnia mecze jest tez co oczywiste pewna bariera między kibicami i piłkarzami. Widac było, że ogarnęli całości jeden prowadzący to za mało, brakło prowadzącego wręcz z jajem sam grany mecz wodzireja. Organizacyjnie pare spraw ewidentnie umknęło i poszło na żywioł. Zapomniec wymienic nazwiska Smudy przy prezentacji zawodników i potem przepraszać. Brakowało solidnego scenariusza, itd. Naprawde sporo uwag, ale onie nie moga przykryc całości bo impreza była super udana, choc było sporo niedociagnięć. Może to się zmieni gdy wreszcie zostaniemy ponownie operatorem całego obiektu, nie zaś goścmi wynajmującymi go na mecz, itd. Wisła musi wyjśc z kryzysu fonansowego by działąć sprawnie. I co tiu więcej napisaćszkoda niedociągnięć, szkoda, że wiele wynikało z chciejstaw i brtaku scenariusza, takiego naszego bałaganu moim zdaniem brakło organizacyjnego pomysłu na całośc choc było sporo elementów składowych. Oby klub sie nie zniechęcił oby ponownie sprówował jueszce lepiej to zorganizowac. Bo jak widac jest ta droga szansa by np. podjąc się organizacji jakiegoś turnieju pokazowego a nie tylko liczenie na to że urzędnicy miejscy cos zrobia bo nie zrobią. Mario CO DO MECZU Gwiazd to widać było , że co po niektórzy całkowicie to ` olewają` nie chciało im się grać już nie mówie o bieganiu. Oczywiście podkreślam fajnie, że przyjechali wsparli, ale troszkę ambicji takiej jak np. Baszczu czy Cleber można by pokazać. Niektórymi naprawdę się rozczarowałem, żeby nie umieć podać do kolegi obok. To tak na marginesie. Szczerze powiedziawszy to niektórzy z Gwiazd po kilku tyg. regularnym treningu byliby lepsi od swoich młodszych kolegów. Np. taki Cleber grał niczego sobie a podania miał na pewno lepsze niż jego młodszy kolega Czekaj ~~~ar @ Marian82 Może faktycznie nie chcesz kalać własnego gniazda, ale tym artykułem to niestety robisz. Jeśli faktycznie miałeś jakieś konstruktywne uwagi, trzeba je było wysłać do klubu. Takie publiczne pranie brudów (już pomijając to, że Twoja krzywda jest mocno przesadzona) Wiśle na pewno nie pomaga. Ta akcja miała przede wszystkim poprawić atmosferę wokół naszego Klubu i przyciągnąć na mecze więcej kibiców. Takie publiczne gorzkie żale tej atmosfery nie poprawią. Może czasem warto przedłożyć własny interes nad dobro Klubu. Wisła to znacznie więcej niż sprzedawca usług dla konsumentów. Oburzamy się, gdy nie przychylne nam media obsmarowują Wisłę, a sami nie jesteśmy lepsi. ~~~KRKPL dobry pomysl - gorsze wykonanie ale akcja na plus Z Twojej relacji Marian wynika, ze zaplaciles za wyjscie i postanie na murawie, przykra sprawa, bo w takij sytuacji pilkarze powinni podejsc do kazdego, podac reke zeby taka osoba poczula sie jak czesc zespolu. ciekawe czy ktos ich o tym poinformowal, bo powinien. Tak jak ktos tutaj napisal, takie podejscie ludzi odbija sie na sytuacji naszego kraju, to sa niby detale, ale to detale buduja sukces w kazdej dziedzinie zycia. Trzeba wierzyc w to, ze podludzie (oszuscci, cwaniaczki, sprzedawczyki, zlodzieje itp) beda eliminowani i nastanie normalnosc. Oby z korzyscia dla naszego klubu i miasta. TSW-KRK-PL!! Szczypior Wzbudzamy emocje, może trochę mniejsze jak za Holendrów, czy Kasperczaka jednak jeszcze większe od Legii w Polsce, na świecie również, jesteśmy najwyżej w liczbie fanów identyfikujących, z polskich klubów. Tego nie wolno zaprzepaścić. Gdziekolwiek jestem obserwuję, odczuwam jednak wielkość Wisły nawet w przypadku zazdrości, zawiści wywołanych często pogromami przeciwników . Głupek i ksenofob ubliży lecz jaką wartość mają wynużenia typków sprowadzanych na ziemię wielokrotnie, znających swoje miejsce. Kradnacych punkty na drodze perfidii sukcesu. Ale jset zdecydowana większość, którą budzi szacunek do nas, jako objaw wartości, tyle lat celebrowanej, to zostaje w Ich głowach, i jest nasza zasługą. Teraz czas najwyższy zatrzymać powolne zejście z tej góry. KOLEGO mija 56 lat od mojego pierwszego meczu na Wiśle, tak jak Ty i Twoi bliscy mam podobne zdanie. Różnica tkwi w ludziach, jedni przychodzą do nas wyciągnąć jak najwięcej kasy inni grali za czapkę gruszek czy miskę zupy, równie efektownie, często lepiej, honorowo. Ale istniejemy dzięki Wam i tym co zostawili zdrowie na murawie i na każdym etacie Wisły z właścicielem na czele. Jest jeszcze jeden aspekt utożsamiania z Wisłą aktów nienawiści, politycznych chucp, środowisk mącących w głowach i charakterach młodych ludzi, chluby klubowi napewno nie przynoszą, wręcz odstreczają potencjalnych sponsorów i sympatyków jest to duży i trudny problem. Pozdrawiam. ~~~DAM TSW DAM TSW Patrząc na Żurawskiego w tym meczu stwierdzam, że mógłby być alternatywą dla Brożka.:-) marian82 ~~~ar Sorry, ale piszesz głupoty - konstruktywną krytykę uważasz za kalanie własnego gniazda?? Na pewno przeczytałeś cały artykuł? Maila wysłałem do redakcji i do Klubu - odpowiedź otrzymałem od pierwszych dwóch, nikt Klubu natomiast się nie odezwał. O umieszczeniu mojego maila na stronie zadecydowała redakcja - widać zdecydowała, że jest tego wart. Nigdzie nie pisałem, że stała mi się "krzywda", wręcz przeciwnie, napisałem, że "nie żałuję, że wykupiłem tę nagrodę, zrobiłbym to bez wahania raz jeszcze". ~~~wiślak90b r info z 90 Uległa zmiana nadzoru komisiji dotyczącej Wisły i nie wiem co to oznacza tak do końca ktoś mógłby mi to wyjaśnić proszę. Lolku np ty coś wiesz jak wygląda sytiacja w klubie teraz? woytek1974 @marian82 Fajnie, że opisałeś swoje doświadczenie. Przecież miłość do klubu to mówienie również tego, co nas Kibiców boli. Gdzie można to uczynić lepiej niż na kibicowskim portalu?! ~~~ar @ Marian82 Rozumiem, że opublikowano to bez Twojej zgody? Ciekawe. I naprawdę nie masz poczucia krzywdy? Przecież to obłuda w czystej postaci. Często wysyłasz do Klubu takie swoje konstruktywne krytyczne rady? To przecież klasyczna argumentacja w stylu "nie jestem donosicielem ale dla wspólnego dobra informuję, że Pańska żona się puszcza". Na tym właśnie polega kalanie własnego gniazda. Jutro red. Jawor lub inny paradziennikarz napisze artykuł o zmarnowanej szansie i rozgoryczony kibicach. Na pewno o to Ci chodzi? ~~~znw .... @~~~kibic z C przyschła. To było taaak daaawno. ~~~viornisko Mecz do tematu można byłoby dołożyć system wymiany voucherów na bilety (straszna kolejka), których potem panowie na kołowrotkach nie chcieli respektować - bo nie ma karty kibica... trochę brakowało konsekwencji przekazu medialnego z tym, co działo się w rzeczywistości. ~~~jaskółcze gniazdko do ~~~ar ale pierniczysz głupoty. Gdyby w klubie od samego początku do samego końca byli odpowiedni ludzie na odpowiednich stanowiskach to nie raz i nie dwa byśmy w LM grali a tak jesteśmy gdzie jesteśmy. Mądry klub wysłucha kibiców, wyciągnie wnioski i zyska na tym nie to że kibic ale w dłuższej perspektywie sam klub. Chwała, że mu się chciało to napisać. Ma gość rację. Problem moim zdaniem polega na tym, że klub nie do końca to wszystko rozplanował, nie przewidział aż takiego rozmachu tej akcji. Moim zdaniem błędem klubu były za niskie ceny pewnych nagród (tylko tych wysoko ograniczonych osobowo). Tu była niska kwota, a rozgrzewki nie było. Lepiej dać pełnowartościowy produkt (rozgrzewka jak należy, sprecyzowana a większa kwota i trochu wieksza liczba kibiców). Do tego każdy znający trochę realia podobnych akcji za granicą dobrze wie, że tego typu eventy (w wypadku piłki rozgrzewka, pierwszy gwizdek, wyprowadzanie itd) najlepiej się sprzedają w postaci LICYTACJI. Na początek jednak i tak ta akcja to 200% normy. Jesteśmy pionierami z tego się cieszę bardzo. marian82 ~~~ar Zastanawiam się, o co Ci chodzi, dlaczego próbujesz dyskutować, wmawiając mi coś, czego nie napisałem? Po pierwsze - nie stwierdziłem, że opublikowano bez mojej zgody, po drugie - już pisałem, że nie mam poczucia "krzywdy", wskazuję niedociągnięcia, aby eliminować je w przyszłości - gdzie tu obłuda?? Tekst o "donoszeniu" i "puszczalskiej żonie" jest tak bezsensowny, że nawet szkoda go szerzej komentować. Rozumiem za to, że wg Ciebie artykułowanie troski o coś, na czym Ci bardzo zależy, jest tożsama z "kalaniem własnego gniazda"?? Co do Jawora i paradziennikarzy - nie odpowiadam za to, że ktoś może, tak jak i Ty, nie potrafić poprawnie zinterpretować przeczytanego tekstu. stary wiślak Grzegorzu S! W czymże ten mecz był trudniejszy w organizacji od meczu ligowego? Co to jest ten "rozmiar i rozmach"?
ISBN 9788360508725. Ambasador RP w Izraelu: Polska jest jedynym państwem Europy, które należycie honoruje Holokaust. Prof. Nowak w Rapperswilu: Polskie doświadczenie walk o niepodległość jest wyjątkowe na tle innych krajów. Prawo rządzące polityką polską. „Gazeta Wyborcza”, 28 lutego 2010. bitwie o Monte Cassino 1944.
Z Historia Wisły Skocz do: nawigacji, wyszukiwanie "Ojczyzna - Polska, Miasto - Kraków Niech żyją nam tysiące lat Wraz z nimi, w blasku Białej Gwiazdy - Kochana nasza Wisełka My chłopcy z Reymonta Zna nas cała Polska Za Wisłę, za nasz TS Pójdziemy aż po życia kres. Boi się nas Legia Warszawa, Boi się nas Chorzowski Ruch. Bo nasza Wisła to jest sława, Za nią pójdziemy w każdy bój. Armia Białej Gwiazdy, nią się liczy każdy. honoru Wisły i Krakowa strzeże ta sławna brygada Boi się nas gumiorski Hutnik, Boją się nas pasiaste psy. Bo nasza armia to potęga Bo my jesteśmy najlepsi. My chłopcy z Reymonta Zna nas cała Polska Za Wisłę, za nasz TS Pójdziemy aż po życia kres. Nasz TS!"<<< Powrót Wisła Kraków. Pełna nazwa klubu. Towarzystwo Sportowe Wisła Kraków Spółka Akcyjna. Przydomek. Biała Gwiazda, Armia Wisły, Armia Białej Gwiazdy, Wiślacy, TSW (Towarzystwo Sportowe Wisła) Barwy. niebiesko-biało-czerwone. Data założenia. 1906 r.
Beata Kozidrak prowadziła samochód, mając dwa promile alkoholu we krwi. Rzecznik policji wyjaśnił, dlaczego artystka nie została przewieziona do izby wytrzeźwień. Czy gwiazda ze względu na rozpoznawalność mogła liczyć na inne traktowanie? Beata Kozidrak to bez wątpienia artystka, która przejdzie do historii polskiej muzyki rozrywkowej. Wokalistka zespołu Bajm w status prawdziwej gwiazdy od wielu lat, trudno się dziwić, z zespołem Bajm stworzyła niezapomniane, ponadczasowe przeboje takie jak "Biała armia", "Nie ma wody na pustyni" czy "Płynie w nas gorąca krew". 61-letnia wokalistka była uwielbiana, jednak ostatnie wydarzenia z pewnością nie przysporzą jej środę 1 września Kozidrak została zatrzymana za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu, badanie miało wykazać dwa promile. Może jej grozić nawet do dwóch lat więzienia, a straty wizerunkowe widzimy już teraz. W sieci zawrzało, wokalistkę krytykują osoby ze świata show-biznesu, nie brakuje internetowych memów i ostrych słów. Głos zabrały między innymi Majka Jeżowska czy Doda. Część osób zastanawiało się, dlaczego artystka będąca pod wyraźnym wpływem alkoholu nie została przewieziona do izby wytrzeźwień. W rozmowie z "Faktem" sprawę wyjaśnił podkom. Robert Koniuszy. Beata Kozidrak nie trafiła do izby wytrzeźwień. Policja skomentowała sprawęRzecznik policji na warszawskim Mokotowie poinformował w rozmowie z "Faktem", że Beata Kozidrak nie mogła liczyć na specjalne traktowanie ze względu na popularność i została potraktowana jak każdy, kto znalazł się w podobnej Dla nas to jest po prostu kobieta, która w stanie nietrzeźwości prowadziła auto. Nie ma żadnych przywilejów, taryfy ulgowej, bo pani jest znana (...) Pani Beata nie różni się od zwykłego Kowalskiego sprzedającego pączki na rogu. Do izby przewozi się osobę, którą zabiera się z parku, która pozostawiona stwarza zagrożenie dla swojego życia i zdrowia, bądź zdrowia innych. W tym przypadku mieliśmy do czynienia z kierowcą znanym, posiadającym adres zamieszkania, z dowodem osobistym. Nie było żadnych przesłanek, które by wskazywały, że nie przyjdzie złożyć wyjaśnień, ucieknie czy zatrze ślady - czytamy. Podkom. Robert Koniuszy wspomniał także o surowej karze, jaka czeka wokalistkę i nawiązał do jej wizerunkowych problemów i wszechobecnej Była zatrzymana do czasu wykonania niezbędnych czynności, czyli przywieziona do komendy, zbadana na trzeźwość na urządzeniu stacjonarnym, bo w takim przypadku bada się kilkoma urządzeniami. To przestępstwo zagrożone jest karą do dwóch lat więzienia. Już zabrano jej prawo jazdy i odpowie przed sądem (...) Spotkała ją ogromna społeczna krytyka, dla takiej osoby to już kara. Spodziewamy się po kimś takim, że będzie kryształowo przestrzegać prawa, a niestety wiele osób się zawiodło. Podejrzewam, że przez wiele lat pani Beata nie usiądzie za kierownicą. Grozi jej też grzywna i więzienie. Na pewno nie uniknie odpowiedzialności karnej - zapewnił.
Udało się 拾 Na profilu Łukaszka pojawij się długo oczekiwany zielony pasek W imieniu rodziców i wolontariuszy ślemy wielkie podziękowania 懶 Cieszymy

Poprzedni sezon można nazwać wielkim rozczarowaniem. Zaledwie ósme miejsce w lidze, ze stratą aż 16 punktów do Zagłębia Lubin. Niska pozycja w ligowej tabeli, fatalna gra i słaba postawa w europejskich pucharach – tego wszystkiego było już za wiele. „Tak dalej na Reymonta być nie może” – pomyślał Bogusław Cupiał i… zaczął działać, zaczął wzmacniać Armię Białej Gwiazdy. Dawno już pod Wawelem nie było tak gorąco, jak podczas tej przerwy między kolejnymi ligowymi sezonami. W poprzednich latach może i było sporo transferów, jednak zabrakło tych spektakularnych, które mogłyby przyciągnąć uwagę nawet tych najmniej zorientowanych w futbolowym światku kibiców. W tym roku zarząd zadbał już jednak o wszystkich kibiców krakowskiego klubu i z pewnością sprostał ich oczekiwaniom, związanym z budowaniem silnego zespołu. Nie tylko „kopacze” Pierwszy raz od czasów Henryka Kasperczaka transferową gorączkę rozpoczęto we właściwy sposób. Nie ściągano kilkunastu „kopaczy”, z których kilku losowo mogłoby liczyć na podpisanie kontraktu. Tym razem postąpiono właściwie – zanim na Reymonta pojawili się pierwsi chętni do reprezentowania barw krakowskiej Wisły, z klubem porozumiał się ten, który ma w tym sezonie odpowiadać za wyniki osiągane przez zespół. Mowa tu oczywiście o Macieju Skorży, który paradoksalnie… może wydawać się najlepszym transferem Wisły. Młodość, ale zarazem duże doświadczenie zbierane podczas pracy w Amice, reprezentacji czy też Groclinu, poczucie humoru i świetny kontakt z zawodnikami to jego główne zalety. Oczywiście nie można jeszcze zapomnieć o jednej, chyba najważniejszej sprawie – Maciej Skorża preferuje zdecydowanie ofensywny styl gry, a więc taki, jaki najbardziej dotychczas do Wisły Kraków pasował. Oprócz zmiany na ławce trenerskiej nastąpił jeszcze jeden, ogromnie ważny i zarazem udany transfer. Po Grzegorzu Mielcarskim funkcja dyrektora sportowego była (jeśli można tak powiedzieć) tylko na papierze. Teraz po przyjściu Jacka Bednarza obraz klubu jak i jego działanie uległo zmianie, zmianie na lepsze. Widać to przede wszystkim przy przeprowadzanych transferach, które były gracz m. in. Legii Warszawa osobiście pilotował. „Nie płacz, kiedy odjadę” Przerwa między sezonami oznacza nie tylko kupowanie, ale również sprzedawanie zawodników. Na szczęście dla kibiców Białej Gwiazdy przed rozpoczęciem sezonu nie można mówić o znaczących osłabieniach personalnych. Oczywiście z klubem pożegnał się fantastycznie dotychczas prezentujący się Kuba Błaszczykowski, jednak o jego odejściu wiadomo już było od dłuższego czasu i Wisła przygotowała się na jego godne zastąpienie. Na uwagę zasługuje jeszcze tylko „strata” Dolhy, który za darmo przeszedł do poznańskiego Lecha. Nie jest to jednak tak duże osłabienie jak może się wydawać – od dłuższego czasu w Wiśle jest przecież Pawełek, który już nie jeden raz pokazał, że umiejętnościami nie ustępuje najlepszym fachowcom w swoim fachu w naszym kraju. Uznanie w oczach kibiców Wisły zyskał sobie w poprzednim sezonie Konrad Gołoś, jednak jego poświęcenie i wola walki nie potrafiły przekonać do siebie Skorży i „Goły” przeniósł się do Zabrza, jednak również i w tym przypadku nie można określać tego w kategorii osłabienia zespołu. Ku radości klubowego budżetu i fanów pożegnano takich zawodników jak Mijailovic, Chiacu, Svitlica, Dawidowski czy też Radovanovic. Stare działa – dobre działa Największe hity transferowe w letniej przerwie między sezonami należały właśnie do krakowskiej Wisły. Nie chodzi tu tylko o sprowadzenie zawodników ze znanymi nazwiskami, ale o zawodników „z nazwiskiem” i w znakomitej formie. Jagiellonia sprowadziła Kałużnego, a Górnik Brzęczka, jednak oni pomimo swojego doświadczenia i ogrania na początku sezonu zdecydowanie ustępują sprowadzonym na stadion przy Reymonta Niedzielanowi i Kosowskiemu. Najbardziej wszyscy cieszą się z powrotu z wypożyczenia Kamila Kosowskiego, który po europejskiej tułaczce w końcu znów zawinął do krakowskiego portu i… postąpił chyba najlepiej jak tylko mógł. Znów stał się najlepszym graczem Białej Gwiazdy i dzięki jego dobrej grze zespół Macieja Skorży zaczyna ponownie wspinać się na szczyt ligowej tabeli. Duże braki, jeśli chodzi o wytrzymałość i kondycję, widać u Andrzeja Niedzielana, jednak mimo tego jego grę ogląda się z dużą przyjemnością i co najważniejsze, już zdołał w swoim debiucie przed krakowską publicznością trafić do siatki rywali. Atakuje młodość Kto ma wspomagać Kosowskiego i Niedzielana? Oczywiście „młodzi gniewni” w postaci powracającego z wypożyczenia Boguskiego, pozyskanego z Ruchu Chorzów Ćwielonga i Tomasa Jirsaka, zakupionego za około 800 tysięcy euro z FK Teplice. Wszyscy wymienieni mają ogromne szansę na regularne występny w barwach Wisły, jednak jak mówi Maciej Skorża, czekaj ich jeszcze dużo pracy, nim będą wychodzić na boisko w pierwszej „11”. Wisła Kraków przed obecnym sezonem znacząco się wzmocniła stając się tym samym głównym kandydatem do wywalczenia mistrzowskiego tytułu. W tamtym roku jednak również zaliczano ją do pretendentów do walki o mistrzowską koronę, a jak się sezon skończył, to wszyscy dobrze wiemy, dlatego nie ma jeszcze podstaw ku temu, żeby Wisłę stawiać w roli murowanego faworyta rozgrywek. Z drugiej jednak strony, Wisła Kraków dawno już nie grała tak ładnie, nie strzelała tylu bramek, nie miała dobrego sztabu szkoleniowego i chęci do walki w Orange Ekstraklasie. Dawno już nie widzieliśmy tak silnej Armii Białej Gwiazdy Wisła Kraków

Łzy, rozpacz, złość. Krajobraz po spadku „Białej Gwiazdy” z ekstraklasy. Bartosz Karcz. W niedzielę Wisła Kraków pożegnała się z ekstraklasą. Porażce 2:4 z Radomiakiem
Rząd w Hawanie skierował do epicentrum koronawirusa w północnych Włoszech 52 doświadczonych medyków. Skąd wzięła się kubańska „armia w kitlach”, dyplomatyczne ramię komunistycznego reżimu w Hawanie, która zapewnia władzom większe dochody niż sektor turystyczny? Dziennik „Granma”, organ Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Kuby, z dumą opublikował dziś (23 marca) na swojej stronie internetowej artykuł pod wymownym tytułem: „#CubaSalva: Práctica humanista de la Revolución”, tzn. #Kuba ratuje: Humanitarna praktyka rewolucji”. Tekst opatrzony jest zdjęciem kubańskich medyków, którzy udali się do włoskiego regionu Lombardia, aby wspomóc tamtejsze służby w walce z koronawirusem. To nie pierwszy przypadek, gdy Hawana wysyła swoich lekarzy w zagrożone epidemią miejsca świata. „Biała armia” czy „armia w kitlach”, jak popularnie określa się personel medyczny z wyspy, to jeden z towarów eksportowych rządu w Hawanie, który od dziesięcioleci pracuje w najtrudniejszych regionach globu, dbając o powiększanie kapitału symbolicznego komunistycznego reżimu oraz zapewniając przychody, które znacznie przewyższają wpływy z turystyki. Z ziemi kubańskiej do włoskiej W ostatnich dniach nie brak dowodów, że dotychczasowe spory i animozje odchodzą w zapomnienie w obliczu wspólnego zagrożenia, jakim jest pandemia koronawirusa. W ten trend wpisuje się także wysłanie przez rząd w Hawanie lekarzy i personelu medycznego do Włoch. Lekarze z Kuby byli żegnani przez pasażerów na międzynarodowym lotnisku Martiego w Hawanie niczym gwiazdy sportu. Ich wyjazdowi do Włoch towarzyszył aplauz pasażerów zgromadzonych w poczekalni portu lotniczego. Kubańscy lekarze słusznie cieszą się opinią ekspertów od zadań specjalnych, którzy sprawdzili się w wielu trudnych misjach medycznych na całym świecie. Teraz przyszedł czas na Włochy, gdzie system służby zdrowia ugina się pod ciężarem wielu tysięcy zarażonych koronawirusem. Kubańczycy wylądowali w niedzielę w porcie lotniczym Mediolan-Malpensa, a już dziś udadzą się do miasta Crema w Lombardii – jednego z głównych ognisk pandemii koronawirusa. Kubańscy lekarze i pielęgniarki będą pracować w szpitalu polowym, który liczy 300 łóżek. Znajdują się tam najciężej chorzy. Biała armia Włochy są pierwszym krajem z naszej części świata, który skorzysta z pomocy kubańskich specjalistów. Jak dotąd pracowali oni głównie w krajach Ameryki Południowej i Środkowej oraz Afryce, gdzie walczyli z epidemią cholery po trzęsieniu ziemi w 2010 r. czy w Sierra Leone pomagając w walce z wirusem Ebola. Teraz rząd prezydenta Miguela Díaza-Canela zareagował na wezwania Włoch o udzielenie pomocy. Na półwysep Apeniński przybyła ekipa, która składa się z 52 lekarzy i pielęgniarek: wśród nich są wirusolodzy i immunolodzy. W 2019 r. kubański personel medyczny przekroczył liczbę 28 tys. osób rozrzuconych w ponad 60. krajach na całym świecie, z czego niemal połowa przypadła na Wenezuelę, która niemal od początku rządów Hugo Cháveza za dochody uzyskane na sprzedaży ropy, utrzymywała przy życiu pogrążony w międzynarodowej izolacji rząd w Hawanie. Dzięki temu wielu z mieszkańców Wenezueli – szczególnie ci, którzy mieszkają na prowincji – po raz pierwszy w życiu mieli kontakt z lekarzem. Podobnie było w innych zakątkach świata, gdzie „biała armia” dzięki swoim działaniom dbała o dobre imię ojczyzny i wodza rewolucji. Koronawirus: Co z Ukraińcami, którym kończy się legalny pobyt w Polsce? Organizacje rolnicze i pracodawcy apelują do premiera Morawieckiego w sprawie tysięcy pracowników z Ukrainy, którym w najbliższym czasie wygaśnie pozwolenie na pobyt. W Polsce przebywa legalnie ok. 1,2 miliona obywateli Ukrainy. Średnio ok. 20 proc. z nich co miesiąc wygasa pozwolenie … Priorytet dla zdrowia Kuba słynie ze swojego systemu opieki zdrowotnej na całym świecie. Od początku rewolucji rząd pod przywództwem Fidela Castro potratował sprawę dostępu do bezpłatnej i powszechnej opieki zdrowotnej priorytetowo gwarantując je w konstytucji. W obowiązującej ustawie zasadniczej z 2019 r. zachowano prawo do bezpłatnej opieki zdrowotnej (art. 78). Przywódcy rewolucji przekonywali, że zdrowie ludności jest metaforą zdrowia ciała politycznego. Doprowadziło to do stworzenia krajowego systemu opieki zdrowotnej, który z czasem stał się wzorem chwalonym przez specjalistów i międzynarodowe organizacje, na czele ze Światową Organizację Zdrowia (WHO). Ostatnio pochwały zebrał on również od jednego z kandydatów na prezydenta Partii Demokratycznej – Berniego Sandersa. Sanders za swoje pochwalne pod adresem kubańskiego reżimu wypowiedzi został mocno skrytykowany, szczególnie przez społeczność kubańską mieszkającą na Florydzie. Tak czy inaczej dzięki swojemu systemowi opieki zdrowotnej Kuba notuje zdecydowanie mniejszą śmiertelność noworodków niż np. USA czy Polska. Jednocześnie z ubiegłorocznego raportu brytyjskiej fundacji Save the Children wynika, że jakość życia dzieci na Kubie jest zdecydowane najlepsza w państwach Ameryki Południowej i Środkowej (53. miejsce na świecie). Polskę w tym rankingu sklasyfikowano na 25 miejscu. Zaangażowanie w kwestie zdrowotne ma jednak od początku wymiar międzynarodowy, a Hawana postrzegała niesienie pomocy innym krajom globalnego Południa jako swój obowiązek w podziękowaniu za wsparcie dla rewolucji. Z czasem jednak kubańskich lekarzy zaczęto wykorzystywać jako towar eksportowy, który dzięki swoim działaniom dbał o dobre imię Fidela Castro i ojczyzny, zapewniając jednocześnie niemałe korzyści finansowe dla reżimu. Chiński koronawirus uderzy w nafciarzy i motoryzację Na światowych giełdach koronawirus z Chin już nie budzi paniki. Ale epidemia z Wuhanu na pewno w tym roku uderzy w nafciarzy, motoryzację i lotnictwo. „Przy wejściu na Kreml zaostrzono kontrolę. Oprócz urządzeń do prześwietlania, które mają wykrywać metalowe przedmioty, pojawiły … Profesjonalizacja i… Początki były jednak trudne, a o międzynarodowym zasięgu inicjatywy zdecydował – jak to zwykle bywa – przypadek. Po rewolucji 1959 r. ponad połowa lekarzy, podobnie jak specjalistów z innych dziedzin, zdecydowała się na ucieczkę z wyspy. Osłabiło to ambitne plany rządu. Wówczas zapadła decyzja o reformie służby zdrowia, o zapewnieniu powszechnego dostępu do opieki lekarskiej, co znalazło odzwierciedlenie we wszystkich statystykach. Już w połowie lat 80-tych Kuba wykształciła więcej lekarzy niż potrzebowała. Dla porównania według danych Banku Światowego z 2016 r. w Polsce na 1 tys. mieszkańców przypadało średnio 2,4 lekarza, podczas gdy na Kubie 7,49 (dane z 2014 r.). Program wystartował w 1963 r., tuż po zakończeniu Algierskiej Wojny i Niepodległość w ramach wspierania walk antykolonialnych. Zaczęło się od wysłania niewielkiej liczby lekarzy, którzy mieli wesprzeć Algierczyków po walkach z Francuzami. W początkowej fazie nie ustalono, kto miał zapłacić kubańskim lekarzom. Wystąpiły także problemy z zaopatrzeniem. Ostatecznie po interwencji Fidela Castro dopięto wszystkie szczegóły, a część rannych Algierczyków dochodziła do zdrowia na Kubie. UE zapowiada wdrożenie nowej strategii dla Afryki Coraz większe ambicje Chin skłaniają Unię Europejską do zmiany podejścia wobec Afryki. Strategia ma zostać omówiona z państwami kontynentu. W jakich dziedzinach Komisja Europejska zapowiada aktywność? W poniedziałek (9 marca) szef unijnej dyplomacji Josep Borrell zaprezentował pięciopunktową strategię dla Afryki, która zostanie poddana … … i duże dochody Od tego czasu biała armia „służyła” w Gwinea Bissau w trakcie walk o niepodległość z Portugalczykami, w Angoli, Nikaragui na Haiti czy w 2014 r. w Afryce Zachodniej, gdzie wysłano ponad 450 lekarzy i personel medyczny do Sierra Leone, Liberii i Gwinei w trakcie epidemii wirusa Ebola. W 2018 r. szacowano, że ponad 50 tys. osób spośród członków „armii w białych kitlach” pracowało w 67 krajach świata. Również na zlecenie takich organizacji jak WHO. Od początku programu w dziesiątkach tysięcy misji w ponad 160 krajach świata wzięło udział 400 tys. specjalistów. Kubańscy lekarze nie pracują jednak zupełnie z pobudek altruistycznych. To towar eksportowy, który przynosi reżimowi w Hawanie niemałe dochody, szacowane w 2018 r. ma 11 mld dolarów – to więcej niż wynoszą dochody z turystyki (ok 3 mld dolarów). Kryzys migracyjny w Europie: Co dalej z umową UE-Turcja? W poniedziałek wieczorem w Brukseli prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan będzie rozmawiał z przedstawicielami Unii Europejskiej w sprawie kryzysu migracyjnego. Czy utrzymanie porozumienia z Ankarą jest najlepszym rozwiązaniem dla państw Wspólnoty? Ubiegłotygodniowe jednostronne otwarcie granic dla uchodźców przez Turcję przyczyniło się … Przymusowa służba? Tylko niewielka część z tych dochodów trafia w ręce lekarzy i personelu medycznego. Znaczną część przejmuje rząd pozostawiając niewielką kwotę na wynagrodzenie. W 2011 r. ujawniono kontrakt między rządami Kuby i Wenezueli, która jeszcze w czasach prosperity finansowej za każdego lekarza płaciła Hawanie 10 tys. dolarów, z czego nie więcej niż 250 do 350 dolarów trafiało do pracowników służby zdrowia. Gdy w 2013 r. administracja prezydent Brazylii Dilmy Rousseff rozpoczęła program Mais Médicos – nakierowany na udzielenie pomocy medycznej dla ludności w najbardziej odległych miejscach kraju – ogłoszono, że za każdego lekarza Kuba otrzyma równowartość 4,2 tys. dolarów miesięcznie, z czego ok. 80 proc. sumy trafiło do budżetu rządu. Niskie dochody to jednak nie wszystko. Nie brakuje doniesień, że pracownicy „białej armii”, spośród których większość służy teraz w Wenezueli, są przymuszani do pracy w nadgodzinach, często w bardzo niebezpiecznych miejscach. Dodatkowo są oni pozbawieni swobody przemieszczania się i pracują pod nadzorem, aby uniknąć ucieczek tak popularnych wśród kubańskich sportowców, w tym siatkarzy. Jednym z takich przykładów jest reprezentujący barwy reprezentacji Polski w tej dyscyplinie – uznawany za najlepszego zawodnika świata – Wilfredo Leon, który zdecydował się w 2012 r. na opuszczenie wyspy na rzecz kontynuowania kariery w Europie. Ta sytuacja jest spowodowana zakazem Partii Komunistycznej na wyjazd z kraju. Przepisy w przypadku sportowców złagodzono dopiero w 2013 r. Mimo tego chętnych do pracy nie brakuje, ponieważ zarobki i tak są wyższe niż w przypadku pracy na wyspie, gdzie można liczyć na równowartość 60 dolarów miesięcznie. Ponadto część lekarzy próbuje szczęścia uciekając, jak niegdyś sportowcy. Tylko na przestrzeni 2013-2014 roku 3 tys. lekarzy zbiegło do USA, gdzie mogą oni liczyć na ułatwienia wizowe. Grecja nie wpuszcza nowych syryjskich uchodźców Greckie służby graniczne zablokowały drogę kilkusetosobowej grupie uchodźców, którzy z tureckiego terytorium chcieli się przedostać do Unii Europejskiej. Napływ nowych uciekinierów do Grecji to skutek zapowiedzi władz w Ankarze, które obiecały nie blokować dłużej uchodźcom drogi. Według greckich mediów w strefie … Kłótnia z Boliwią i Brazylią Ostatnie lata przyniosły jednak problemy dla kubańskiej pomocy medycznej na świecie. Najpierw umowę o współpracy w ramach Mais Médicos zerwała w listopadzie 2018 r. Brazylia, gdy jeszcze w trakcie kampanii wyborczej Jair Bolsonaro oskarżył lekarzy o wspieranie sił partyzanckich. Do podobnych kontrowersji doszło w ubiegłym roku w Boliwii, gdy nowe władze aresztowały czwórkę kubańskich lekarzy za rzekome wspieranie protestów organizowanych przez zwolenników byłego prezydenta Evo Moralesa, który uciekł w listopadzie 2019 roku za granicę po fali protestów. Wówczas Hawana zdecydowała się na wycofanie całego, liczącego ponad 700 osób, personelu medycznego. W przypadku Brazylii niewykluczone, że dojdzie do ponownego nawiązania współpracy. Z danych brazylijskiego Ministerstwa Zdrowia wynika, że obecnie znajduje się ponad 700 wolnych miejsc pracy, głównie w najtrudniejszych regionach kraju. Rząd Bolsonaro nie wyklucza odnowienia umowy. Czy pomoc ciężko doświadczonym Włochom poprawi międzynarodową reputację Kuby? UE wyśle obserwatorów do Boliwii? Sytuacja w Boliwii wciąż jest napięta po tym, jak dotychczasowy prezydent podał się do dymisji i opuścił kraj. Protesty uliczne jednak nie ustają. UE wezwała strony do zachowania spokoju i rozważa wysłanie tam misji obserwacyjnej. „Najważniejsze jest uniknięcie przemocy wywołanej przez … Własne problemy Kuba nie jest zieloną wyspą na mapie pandemii koronawirusa. W kraju potwierdzono już 35 przypadków zachorowań. Ponad 900 osób znajduje się obecnie w izolacji ponad 30 tys. osób objęto nadzorem epidemiologicznym. Dwie osoby znajdują się w stanie ciężkim. Jak dotąd zanotowano jeden przypadek śmiertelny. To włoski turysta. Władze sięgnęły po znane już z Europy środki. Od wtorku przez najbliższy miesiąc obcokrajowcy nie będą mieli wstępu na wyspę, a mieszkańcy kraju zostaną poddani 15-dniowej kwarantannie. Obecnie na Kubie przebywa około 60 tys. turystów, z czego 15 tys. Europejczyków. Muszą oni opuścić wyspę w najbliższych dniach. Szczepionka na koronawirusa najwcześniej za rok Opracowanie szczepionki to złożony i czasochłonny proces. Zajmie co najmniej 12-18 miesięcy – mówi w rozmowie z EURACTIV dyrektor generalna Europejskiej Federacji Przemysłu i Stowarzyszeń Farmaceutycznych (EFPIA) Nathalie Moll. Widzimy, że coraz więcej krajów UE zamyka swoje granice, aby powstrzymać rozprzestrzenianie …
. 424 129 313 208 136 23 234 249

armia białej gwiazdy z nią się liczy każdy